Prawda naukowa

0
166
Rate this post

Prawdy naukowej nie można oczywiście obalić śmiechem i ignorancją. Już w roku 1803 spadł w pobliżu Aigle pod Paryżem wielki deszcz meteorytów, co obserwowało kilkaset osób, w tym wiele poważnych osobistości. Z ramienia akademii zjawisko badał astronom francuski Jean B. Biot, który zdecydowanie opowiedział się za jego kosmicznym pochodzeniem. Był to pierwszy tryumf myśli Chladniego, ale do pełnego zwycięstwa droga była jeszcze daleka, gdyż przeciwnicy jego poglądu nie zamierzali tak łatwo oddać pola walki. Gdy w roku 1807 w stanie Connecticut spadł meteoryt i został szczegółowo opisany przez tamtejszych uczonych, prezydent Thomas Jefferson podobno powiedział: ?Raczej będę myślał, że dwaj amerykańscy profesorowie są łgarzami, niżbym miał uwierzyć, że kamienie mogą spadać z nieba”. Koniecznie musiało się zdarzyć coś nadzwyczajnego, aby świat nauki poważnie podszedł do tego tematu. Na szczęście długo nie trzeba było czekać, bo już w nocy z 12 na 13 listopada 1833 roku mieszkańcy Stanów Zjednoczonych zostali poderwani na równe nogi. Wieczorem około godziny 21 czasu miejscowego pojawiły się na niebie niezliczone ?gwiazdy spadające” i to niezwykłe zjawisko trwało aż do rana. Gdzie tylko pobiegło oko, tam widać było meteory, które wybuchały niczym chińskie race, skutkiem czego niebo wydawało się być w ogniu. Odezwały się dzwony kościelne, bo oto nadszedł koniec świata, ludzie w nieopisanym lęku przygotowywali się na sąd ostateczny.

Zobacz też..

Badacze rojów meteoroidów mają trudne zadanie. Chcąc zbadać ich rozkład na całej orbicie muszą postępować niemal tak samo jak ktoś, komu dano do ręki ołówek i polecono wykreślić elipsę lub koło nie za pomocą krzywika lub cyrkla, ale punkt po punkcie. Byłoby to niezmiernie trudne zadanie i jego wykonanie pochłonęłoby niezawodnie sporo czasu. Badacze rojów meteoroidów muszą czekać cały rok, by wykreślić kolejny punkt jego eliptycznej orbity i zanotować, czy i ile ewentualnie zaobserwowano w nim meteorów. Pojawiają się one bowiem na niebie tylko wtedy, gdy nasza planeta przechodzi przez węzeł orbity ich macierzystej komety. Do niedawna zaś wystarczyło, aby w tym czasie była zła pogoda lub Księżyc był w pełni, by nie było można wykreślić nawet tego jednego punktu. Obecnie obserwacje takie są już niezależne od warunków meteorologicznych i księżycowej fazy. Astronomowie mają do dyspozycji radar, który dostarcza obiektywnych informacji o aktywności danego roju bez względu na pogodę i porę dnia. Ponadto opracowano teorię dającą im do ręki coś w rodzaju krzywika umożliwiającego od razu wykreślenie większego odcinka eliptycznej orbity.